Jak zwykle byłam do pózna w pracy....Wróciłam głodna,zła i zmęczona a tu jeszcze dzieci czekają na jakiś ciepły posiłek...i co tu szybkiego im przygotować.
Po chwili namysłu wpadł mi pomysł na szybką kolację- otóż zrobię tosty,zwykłe,proste danie.
Posmarowałam kromki chleba ketchupem,na to pokładłam szynkę,pokrojony w plastry ogórek kiszony,plastry cebuli i całość obłożyłam żółtym serem..... i do opiekacza....mhm pycha. Oczywiście jemy je posmarowane majonezem albo sosem czosnkowym. I znowu mam wyrzuty sumienia bo za bardzo się objadłam. Wiem, że to niezdrowo ale byłam taka głodna..
wszystko o kuchni
poniedziałek, 21 marca 2011
poniedziałek, 7 marca 2011
Problem z przypalonym garnkiem
Autorem artykułu jest Rafał Grudnik
Zapewne każdy z nas podczas swojej przygody z gotowaniem miał wpadkę z przypalonym garnkiem. Podam sposób jak taki garnek wyczyścić tak aby nie było śladu po przypaleniu, i nie ma tu znaczenia stopień przypalenia.
W dzisiejszych czasach kucharzenie staje się coraz prostsze, a to za sprawą dużego i powszechnego dostępu do wszystkiego, co potrzebne w tym fachu, i nie mam na myśli tylko przepisów w Internecie. Półki sklepowe uginają się od różnego rodzaju sprzętu AGD, przypraw, książek kucharskich i pięknych garnków ze stali nierdzewnej.
Każdemu z nas czasami zdarza się przypalić taki garnek, albo raczej to, co w garnku. Jeżeli jest to niegroźne przypalenie trwające krótko, to można wyrzucić przypaloną zawartość wlać wody z płynem, poczekać kilkanaście minut i wymyć szczotką z tworzywa. Najczęściej taki zabieg się udaje i w najlepszym wypadku nie pozostają żadne ślady na spodzie garnka. Gorzej, jeżeli przypalimy potrawę tak, że na spodzie garnka będzie gruba zwęglona skorupa, a w kuchni widoczność jak w gęstej mgle, co wtedy robić? Kuchnię można wywietrzyć a garnek szkoda wyrzucać.
Postaram się napisać, co w takiej sytuacji najlepiej zrobić. Musimy przygotować: szpachelkę, wiertarkę z regulacją obrotów ,dysk elastyczny na rzep,włókninę polerską ziarno 60, 120, 240,ściernicę trzpieniową z włókniny ziarno 60, 240 i opcjonalnie wełnę stalową o numerze 2, 0 i 00.
Najważniejsze to poczekać aż garnek wystygnie wtedy zalać niewielką ilością wody (nigdy nie wlewać wody do rozgrzanego garnka, bo można odkształcić dno), dobrze jest go przenieść na balkon, aby przykry zapach nie roznosił się po domu. Następnie wąską szpachelką zeskrobać zwęglone części, tak, aby nie było większych kawałków przylegających do spodu garnka, to czasami trwa, ale dobrze jest uzbroić się w cierpliwość i starannie oczyścić dno. Po tym etapie płuczemy garnek i osuszamy go, można lekko podgrzać nad gazem, ale ostrożnie. Zakładamy na wiertarkę dysk z rzepem i przytwierdzamy do niego włókninę 60, obroty nastawiamy na około 1000obr/min. I czyścimy lekko dociskając spód garnka. Należy uważać, aby nie ocierać gumą o boki garnka. Po kilku kilkunastu minutach garnek, jego spód powinien już być w miarę czysty, należy wówczas przetrzeć go suchą ścierką i sprawdzić czy nie pozostały gdzieś przebarwienia, jeżeli tak to operację powtórzyć. Jeżeli spód będzie już czysty zmieniamy włókninę na 120, później 240 i powtarzamy za każdym razem operację, ale nieco krócej. Po wyczyszczeniu spód powinien mieć satynową powierzchnię bez widocznych głębszych rys. Kolejny etap to czyszczenie brzegów garnka i tu robimy analogicznie jak wcześniej. Najpierw zakładamy na wiertarkę ściernicę trzpieniową z włókniny o ziarnie 60 później drobniejszą 120 lub 240. Po wyczyszczeniu boków garnek powinien być jak nowy.
<p> Jeżeli ktoś nie posiada wiertarki może to samo zrobić ręcznie za pomocą wełny stalowej grubość 2, 0, 00. Jednak w przypadku czyszczenia ręcznego musimy liczyć się z tym, że poświęcimy masę czasu i nigdy nie uzyskamy tak doskonałego efektu jak w przypadku czyszczenia mechanicznego.
---
Rafał Grudnik
Artykuł pochodzi z serwisu <a href="http://artelis.pl/">www.Artelis.pl
Zapewne każdy z nas podczas swojej przygody z gotowaniem miał wpadkę z przypalonym garnkiem. Podam sposób jak taki garnek wyczyścić tak aby nie było śladu po przypaleniu, i nie ma tu znaczenia stopień przypalenia.
W dzisiejszych czasach kucharzenie staje się coraz prostsze, a to za sprawą dużego i powszechnego dostępu do wszystkiego, co potrzebne w tym fachu, i nie mam na myśli tylko przepisów w Internecie. Półki sklepowe uginają się od różnego rodzaju sprzętu AGD, przypraw, książek kucharskich i pięknych garnków ze stali nierdzewnej.
Każdemu z nas czasami zdarza się przypalić taki garnek, albo raczej to, co w garnku. Jeżeli jest to niegroźne przypalenie trwające krótko, to można wyrzucić przypaloną zawartość wlać wody z płynem, poczekać kilkanaście minut i wymyć szczotką z tworzywa. Najczęściej taki zabieg się udaje i w najlepszym wypadku nie pozostają żadne ślady na spodzie garnka. Gorzej, jeżeli przypalimy potrawę tak, że na spodzie garnka będzie gruba zwęglona skorupa, a w kuchni widoczność jak w gęstej mgle, co wtedy robić? Kuchnię można wywietrzyć a garnek szkoda wyrzucać.
Postaram się napisać, co w takiej sytuacji najlepiej zrobić. Musimy przygotować: szpachelkę, wiertarkę z regulacją obrotów ,dysk elastyczny na rzep,włókninę polerską ziarno 60, 120, 240,ściernicę trzpieniową z włókniny ziarno 60, 240 i opcjonalnie wełnę stalową o numerze 2, 0 i 00.
Najważniejsze to poczekać aż garnek wystygnie wtedy zalać niewielką ilością wody (nigdy nie wlewać wody do rozgrzanego garnka, bo można odkształcić dno), dobrze jest go przenieść na balkon, aby przykry zapach nie roznosił się po domu. Następnie wąską szpachelką zeskrobać zwęglone części, tak, aby nie było większych kawałków przylegających do spodu garnka, to czasami trwa, ale dobrze jest uzbroić się w cierpliwość i starannie oczyścić dno. Po tym etapie płuczemy garnek i osuszamy go, można lekko podgrzać nad gazem, ale ostrożnie. Zakładamy na wiertarkę dysk z rzepem i przytwierdzamy do niego włókninę 60, obroty nastawiamy na około 1000obr/min. I czyścimy lekko dociskając spód garnka. Należy uważać, aby nie ocierać gumą o boki garnka. Po kilku kilkunastu minutach garnek, jego spód powinien już być w miarę czysty, należy wówczas przetrzeć go suchą ścierką i sprawdzić czy nie pozostały gdzieś przebarwienia, jeżeli tak to operację powtórzyć. Jeżeli spód będzie już czysty zmieniamy włókninę na 120, później 240 i powtarzamy za każdym razem operację, ale nieco krócej. Po wyczyszczeniu spód powinien mieć satynową powierzchnię bez widocznych głębszych rys. Kolejny etap to czyszczenie brzegów garnka i tu robimy analogicznie jak wcześniej. Najpierw zakładamy na wiertarkę ściernicę trzpieniową z włókniny o ziarnie 60 później drobniejszą 120 lub 240. Po wyczyszczeniu boków garnek powinien być jak nowy.
<p> Jeżeli ktoś nie posiada wiertarki może to samo zrobić ręcznie za pomocą wełny stalowej grubość 2, 0, 00. Jednak w przypadku czyszczenia ręcznego musimy liczyć się z tym, że poświęcimy masę czasu i nigdy nie uzyskamy tak doskonałego efektu jak w przypadku czyszczenia mechanicznego.
---
Rafał Grudnik
Artykuł pochodzi z serwisu <a href="http://artelis.pl/">www.Artelis.pl
Gotujemy niskokalorycznie i lekkostrawnie
Wszyscy jesteśmy zabiegani.Praca,dom,zakupy i jakikolwiek pomysł na obiad,czy niektórzy z nas po około 10-12 godzin poza domem na obiadokolacje....Poświęcamy kuchni coraz mniej czasu.Sporadycznie urządzamy wielkie przyjęcia.Dzisiejsza kuchnia jest bardziej urozmaicona,obfituje w warzywa uwzględniając dietę lekkostrawną i niskokaloryczną.Zwykle musimy wymyślić coś szybkiego,często niedrogiego i przede wszystkim smacznego.Najszybsze jak również smaczne bywają dania jednogarnkowe i wszelkiego rodzaju zapiekanki.
Szczególnie polecam zapiekankę z makaronu z filetem drobiowym.Jest szybka w przyrządzeniu a ponadto smakuje nawet najbardziej wybrednemu podniebieniu.Otóż podam składniki,
30dkg makaronu rurki
40 dkg fileta z kurczaka lub indyka
2 łyżki oleju
2 czerwone papryki
1 opakowanie mrożonej fasolki zielonej
20 dkg żółtego startego sera
2 jajka
4 łyżki śmietany
sól,pieprz i oregano
Pokrojone mięso obsmażyć na oleju,przyprawić.Makaron gotujemy aldente,następnie przekładamy go do żaroodpornego,natłuszczonego naczynia.Na makaron układamy podsmażone mięso.Fasolkę gotujemy,paprykę pokroić.Fasolkę,pokrojoną paprykę rozkłdamy na mięsie.Całość posypać żółtym serem.
Jajka mieszamy ze śmietaną,solą i pieprzem,zalać potrawę.Posypujemy oregano i na około 40 minut wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200stopni.Po upływie ok 25 minut potrawę nakrywamy folią aluminiową aby nam makaron za bardzo nie wysechł.
Danie to naprawdę polecam,jest pyszne i sycące.
Szczególnie polecam zapiekankę z makaronu z filetem drobiowym.Jest szybka w przyrządzeniu a ponadto smakuje nawet najbardziej wybrednemu podniebieniu.Otóż podam składniki,
30dkg makaronu rurki
40 dkg fileta z kurczaka lub indyka
2 łyżki oleju
2 czerwone papryki
1 opakowanie mrożonej fasolki zielonej
20 dkg żółtego startego sera
2 jajka
4 łyżki śmietany
sól,pieprz i oregano
Pokrojone mięso obsmażyć na oleju,przyprawić.Makaron gotujemy aldente,następnie przekładamy go do żaroodpornego,natłuszczonego naczynia.Na makaron układamy podsmażone mięso.Fasolkę gotujemy,paprykę pokroić.Fasolkę,pokrojoną paprykę rozkłdamy na mięsie.Całość posypać żółtym serem.
Jajka mieszamy ze śmietaną,solą i pieprzem,zalać potrawę.Posypujemy oregano i na około 40 minut wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200stopni.Po upływie ok 25 minut potrawę nakrywamy folią aluminiową aby nam makaron za bardzo nie wysechł.
Danie to naprawdę polecam,jest pyszne i sycące.
Proste zapiekanki
Nie jest żadną tajemnicą, że prostota w kuchni jest najlepsza. Wielokrotnie zadziwiałam samą siebie, że dania najprostsze, wymagające minimalnego wysiłku i niewielkiego nakładu czasu, są nie tylko najlepszym rozwiązaniem z logistycznego punktu widzenia, ale też rzeczami najsmaczniejszymi na świecie.
W moim przypadku to jednak coś więcej. Jestem z natury leniwa, a próby wychowania mnie na tytana pracy raczej nie powiodły się. Mam głęboki szacunek dla osób pracowitych i dla samej pracy, uważam, że praca utrzymuje człowieka na odpowiednim poziomie moralnym i daje właściwą perspektywę na życie. I nawet sama mam napady pracowitości, kiedy nie śpię, nie jem, nie robię nic – poza tym, że wykonuję daną pracę. Szczęśliwie, nie zdarza się to tak często i dotyczy to jedynie moich zainteresowań. Powtarzam, z natury jestem leniem, a teraz już jestem raczej za stara, by to ze mnie wykorzenić
Ta może nie za bardzo pochlebna cecha mojego charakteru ma oczywiście,swoje przełożenie w kuchni. Owszem, jestem w stanie poświęcić pół dnia, aby zrobić tort migdałowo-kawowy, bawić się dwoma tortownicami, stresować nad polewą i wychodzić z siebie przy masie kawowej. Więcej, mogę powiedzieć, że potrafię nawet się przemóc i przez cały dzień nie zajmować się niczym więcej, jak tylko przygotowaniem rolady ze szczupaka, której nienawidzę robić z całego serca, ale za to uwielbiam ją jeść. Owszem, mam takie napady pracowitości (albo głodu – jak kto woli).
Tylko, czy gdybym nawet była tym tytanem pracy, to robiłabym sobie tego przysłowiowego szczupaka codziennie? Nie wydaje mi się. W gotowaniu, jak i we wszystkim innym, najgorszymi rzeczami, jakie mogą być jest monotonność i nuda, które potrafią zabić przyjemność nawet z najsmaczniejszej potrawy. Dlatego też na co dzień przygotowuję sobie danie proste, szybkie, najlepiej w dużej ilości i każdego dnia inne.
Jajecznica z 4 jaj i 2 cebul. Mizeria z ogórków i śmietany. Sałatka z ryżu preparowanego, papryki, kukurydzy, groszku i ogórków konserwowych. Placuszki z kurczaka. Podsmażane ziemniaki. Brokuły zapiekane z żółtym serem. Makaroniki czekoladowo-kokosowe. Szuba ze śledzi, cebuli, ziemniaków, buraków i jajek. I przebój kulinarny nad przebojami: omlet. Moja siostra, kiedy Ojciec ją prosi o jakąś przysługę i pyta, co chce w zamian, zawsze, nieodmiennie odpowiada: omlet (swoją drogą nie wiem na czym to polega, ale mnie też omlety mego Ojca bardziej smakują)
Dzisiejszy dzień przyniósł mi danie proste i szybkie – odpowiednie dla mojego umiłowania prostoty na co dzień i mojego lenistwa. W ogóle zapiekanki mają tę zaletę, że nie tylko są proste, szybkie i dają wiele możliwości wariacji, ale są bardzo odpowiednim posiłkiem na tę porę roku, kiedy przynajmniej jeden ciepły posiłek dziennie jest bardziej niż obowiązkowy.
Poniżej zapiekanka tania, zapiekanka pyszna, zapiekanka bardzo szybko znikająca z talerza.
ZAPIEKANKA ZIEMNIACZANO-SEROWA
1 kg ziemniaków
25 dkg półtłustego białego sera
szklanka mleka
3 jajka
sól, pieprz, kminek mielony
łyżka margaryny do naczynia żaroodpornego
Ziemniaki obrać i pokroić w plasterki, wrzucić na 5 minut do wrzącej wody. Odcedzić. Do sera dodać 1 jajko, sól, pieprz, kminek, połączyć z ziemniakami. Włożyć do naczynia do zapiekania wysmarowanego margaryną. Mleko wymieszać z pozostałymi jajkami, lekko posolić. Zalać zapiekankę. Piec 50 min w temperaturze 180°C.
Bon appétit J!
Przepis pochodzi z książeczki: „Pyszności z piekarnika: zapiekanki, pizze, grzanki” z „Biblioteczki Poradnika Domowego” wydanej przez wydawnictwo „Prószyński Media” w 2009, s. 39.
Autorem artykułu jest Katarzyna DudziukArtykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
W moim przypadku to jednak coś więcej. Jestem z natury leniwa, a próby wychowania mnie na tytana pracy raczej nie powiodły się. Mam głęboki szacunek dla osób pracowitych i dla samej pracy, uważam, że praca utrzymuje człowieka na odpowiednim poziomie moralnym i daje właściwą perspektywę na życie. I nawet sama mam napady pracowitości, kiedy nie śpię, nie jem, nie robię nic – poza tym, że wykonuję daną pracę. Szczęśliwie, nie zdarza się to tak często i dotyczy to jedynie moich zainteresowań. Powtarzam, z natury jestem leniem, a teraz już jestem raczej za stara, by to ze mnie wykorzenić
Ta może nie za bardzo pochlebna cecha mojego charakteru ma oczywiście,swoje przełożenie w kuchni. Owszem, jestem w stanie poświęcić pół dnia, aby zrobić tort migdałowo-kawowy, bawić się dwoma tortownicami, stresować nad polewą i wychodzić z siebie przy masie kawowej. Więcej, mogę powiedzieć, że potrafię nawet się przemóc i przez cały dzień nie zajmować się niczym więcej, jak tylko przygotowaniem rolady ze szczupaka, której nienawidzę robić z całego serca, ale za to uwielbiam ją jeść. Owszem, mam takie napady pracowitości (albo głodu – jak kto woli).
Tylko, czy gdybym nawet była tym tytanem pracy, to robiłabym sobie tego przysłowiowego szczupaka codziennie? Nie wydaje mi się. W gotowaniu, jak i we wszystkim innym, najgorszymi rzeczami, jakie mogą być jest monotonność i nuda, które potrafią zabić przyjemność nawet z najsmaczniejszej potrawy. Dlatego też na co dzień przygotowuję sobie danie proste, szybkie, najlepiej w dużej ilości i każdego dnia inne.
Jajecznica z 4 jaj i 2 cebul. Mizeria z ogórków i śmietany. Sałatka z ryżu preparowanego, papryki, kukurydzy, groszku i ogórków konserwowych. Placuszki z kurczaka. Podsmażane ziemniaki. Brokuły zapiekane z żółtym serem. Makaroniki czekoladowo-kokosowe. Szuba ze śledzi, cebuli, ziemniaków, buraków i jajek. I przebój kulinarny nad przebojami: omlet. Moja siostra, kiedy Ojciec ją prosi o jakąś przysługę i pyta, co chce w zamian, zawsze, nieodmiennie odpowiada: omlet (swoją drogą nie wiem na czym to polega, ale mnie też omlety mego Ojca bardziej smakują)
Dzisiejszy dzień przyniósł mi danie proste i szybkie – odpowiednie dla mojego umiłowania prostoty na co dzień i mojego lenistwa. W ogóle zapiekanki mają tę zaletę, że nie tylko są proste, szybkie i dają wiele możliwości wariacji, ale są bardzo odpowiednim posiłkiem na tę porę roku, kiedy przynajmniej jeden ciepły posiłek dziennie jest bardziej niż obowiązkowy.
Poniżej zapiekanka tania, zapiekanka pyszna, zapiekanka bardzo szybko znikająca z talerza.
ZAPIEKANKA ZIEMNIACZANO-SEROWA
1 kg ziemniaków
25 dkg półtłustego białego sera
szklanka mleka
3 jajka
sól, pieprz, kminek mielony
łyżka margaryny do naczynia żaroodpornego
Ziemniaki obrać i pokroić w plasterki, wrzucić na 5 minut do wrzącej wody. Odcedzić. Do sera dodać 1 jajko, sól, pieprz, kminek, połączyć z ziemniakami. Włożyć do naczynia do zapiekania wysmarowanego margaryną. Mleko wymieszać z pozostałymi jajkami, lekko posolić. Zalać zapiekankę. Piec 50 min w temperaturze 180°C.
Bon appétit J!
Przepis pochodzi z książeczki: „Pyszności z piekarnika: zapiekanki, pizze, grzanki” z „Biblioteczki Poradnika Domowego” wydanej przez wydawnictwo „Prószyński Media” w 2009, s. 39.
Autorem artykułu jest Katarzyna DudziukArtykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Któż nie lubi czekolady.....
Któż z nas nie lubi dnia wolnego od pracy- ja właśnie taki dzisiaj mam.Super.Nie dosyć że wolne to jeszcze w poniedziałek.Nadrobię zaległości w domu.Dzieci do szesnastej w szkole,więc zaplanowałam dzień.Zaczynam go oczywiście od filiżanki kawy-bez niej chybabym umarła.Tak zgadza się jestem kawoszem i to nie małym-wiem naukowcy alarmują,że picie kawy jest niezdrowe,ale ja z niej nie zrezygnuję.
Tak więc,zastawiłam na gazie garnek i dzisiaj gotuję zupę ogórkową,a sama się biorę za zaplanowaną na dzisiaj pracę.Wyprałam już zasłonki,pozmywałam podłogi,nakarmiłam psa i nawet byłam już z nim na spacerze,więc teraz czas pomyśleć aby coś wysmyczyć słodkiego na deser.
Dzisiaj proponuję czekoladę na gorąco,taką prawdziwą z mleka w proszku.Często,a przynajmniej raz w miesiącu staram się ją robić dzieciom.Uwielbiają jej smak.Przepis na tą wyśmienitą czekoladę mam już chyba ze 20 lat,pamiętam czasy kiedy wszystko było na kartki-czekolada również,ale że nas było sześcioro rodzeństwa to rodzice dostawali tzw.przydział dla rodzin wielodzietnych i mleka w proszku było sporo,więc ratowaliśmy się swojską czekoladą.CZEKOLADA....potrzebujemy jednego opakowania mleka w proszku-najlepiej te niebieskie,2szkl.cukru,3\4 kostki margaryny,3łyżki kakao i pół szkl.wody.Wszystkie składniki,oprócz mleka wrzucamy do garnka i zagotowujemy,następnie wsypujemy mleko i energicznie ucieramy kulą aż do powstania jednolitej masy.Gotowe...My z dziećmi wlewamy sobie taką gorącą do pucharków,resztę na blaszkę do zastygnięcia.Jednak gorąca jest najpyszniejsza....A z blaszki to następne dni kroimy nożem i wcinamy.Można dodać pokruszone herbatniki lub orzechy,według uznania.Jednak nam najbardziej smakuje sama-pyszna mleczna czekolada.
Tak więc,zastawiłam na gazie garnek i dzisiaj gotuję zupę ogórkową,a sama się biorę za zaplanowaną na dzisiaj pracę.Wyprałam już zasłonki,pozmywałam podłogi,nakarmiłam psa i nawet byłam już z nim na spacerze,więc teraz czas pomyśleć aby coś wysmyczyć słodkiego na deser.
Dzisiaj proponuję czekoladę na gorąco,taką prawdziwą z mleka w proszku.Często,a przynajmniej raz w miesiącu staram się ją robić dzieciom.Uwielbiają jej smak.Przepis na tą wyśmienitą czekoladę mam już chyba ze 20 lat,pamiętam czasy kiedy wszystko było na kartki-czekolada również,ale że nas było sześcioro rodzeństwa to rodzice dostawali tzw.przydział dla rodzin wielodzietnych i mleka w proszku było sporo,więc ratowaliśmy się swojską czekoladą.CZEKOLADA....potrzebujemy jednego opakowania mleka w proszku-najlepiej te niebieskie,2szkl.cukru,3\4 kostki margaryny,3łyżki kakao i pół szkl.wody.Wszystkie składniki,oprócz mleka wrzucamy do garnka i zagotowujemy,następnie wsypujemy mleko i energicznie ucieramy kulą aż do powstania jednolitej masy.Gotowe...My z dziećmi wlewamy sobie taką gorącą do pucharków,resztę na blaszkę do zastygnięcia.Jednak gorąca jest najpyszniejsza....A z blaszki to następne dni kroimy nożem i wcinamy.Można dodać pokruszone herbatniki lub orzechy,według uznania.Jednak nam najbardziej smakuje sama-pyszna mleczna czekolada.
niedziela, 13 lutego 2011
W kuchni przyjemnie
Od czego zaczynamy dzień ?
Pierwsze kroki stawiamy do kuchni,nastawiamy czajnik na kawe,maszerujemy do łazienki,a kiedy wracamy
zaparzamy pachnącą kawę i zaczynamy kolejny dzień naszego życia.Niekiedy zastanawiamy się,co nam przyniesie-czy damy radę z codziennymi zmaganiami,czy też czekają nas jakieś niespodzianki.
Od dziecka uwielbiałam przebywać w kuchni.Często obserwowałam ojca,który również dużo czasu spędzał
w kuchni....tak,tak,właśnie ojciec częściej zajmował się kuchnią niż mama.Podpatrywałam go jak piekł ciasta czy też pyszne torty na różne wesela lub komunie i pamiętam jak zawsze lubiłam mu wyjadać kremy do tych tortów,co dzisiaj już robią moje dzieci.Z tą różnicą,że teraz to ja już piekę i gotuję.A że mieszkam razem z rodzicami,to teraz moi rodzice jedzą moje wypieki.Są one zapewne inne niż kiedyś,nie używa się już ciężkich kremów z margaryn,lecz przeważnie bite śmietany i lekkie budyniowe kremy.
Właśnie dzisiaj na deser niedzielny mieliśmy lekki biszkopt z budyniowym kremem z gruszek,bitą śmietaną,
a całość wykończona była petitkami i białą polewą.
Dla łasuchów podaję przepis
Piekę biszkopt z sześciu jajek.Następnie biorę kompot z gruszek,sok z kompotu odlewam i dolewam do litra soku wodę.Całość zagotowuję,odlewając trochę soku do rozpuszczenia dwóch śmietankowych budyni,
które wlewam na gotujący się sok i robi się z tego masa budyniowa.Wrzucam do niej pokrojone w kostkę
gruszki i taką gorącą masę leję na biszkopt.Trzy śmietany kremówki ubijam z trzema łyżkami cukru i trzema śmietanfixami i rozkładam na przestygniętym budyniu.Na wierzch układam petitki i lukier z cytryny i cukru
pudru.TANIE I PYSZNE....Polecam i smacznego
Pierwsze kroki stawiamy do kuchni,nastawiamy czajnik na kawe,maszerujemy do łazienki,a kiedy wracamy
zaparzamy pachnącą kawę i zaczynamy kolejny dzień naszego życia.Niekiedy zastanawiamy się,co nam przyniesie-czy damy radę z codziennymi zmaganiami,czy też czekają nas jakieś niespodzianki.
Od dziecka uwielbiałam przebywać w kuchni.Często obserwowałam ojca,który również dużo czasu spędzał
w kuchni....tak,tak,właśnie ojciec częściej zajmował się kuchnią niż mama.Podpatrywałam go jak piekł ciasta czy też pyszne torty na różne wesela lub komunie i pamiętam jak zawsze lubiłam mu wyjadać kremy do tych tortów,co dzisiaj już robią moje dzieci.Z tą różnicą,że teraz to ja już piekę i gotuję.A że mieszkam razem z rodzicami,to teraz moi rodzice jedzą moje wypieki.Są one zapewne inne niż kiedyś,nie używa się już ciężkich kremów z margaryn,lecz przeważnie bite śmietany i lekkie budyniowe kremy.
Właśnie dzisiaj na deser niedzielny mieliśmy lekki biszkopt z budyniowym kremem z gruszek,bitą śmietaną,
a całość wykończona była petitkami i białą polewą.
Dla łasuchów podaję przepis
Piekę biszkopt z sześciu jajek.Następnie biorę kompot z gruszek,sok z kompotu odlewam i dolewam do litra soku wodę.Całość zagotowuję,odlewając trochę soku do rozpuszczenia dwóch śmietankowych budyni,
które wlewam na gotujący się sok i robi się z tego masa budyniowa.Wrzucam do niej pokrojone w kostkę
gruszki i taką gorącą masę leję na biszkopt.Trzy śmietany kremówki ubijam z trzema łyżkami cukru i trzema śmietanfixami i rozkładam na przestygniętym budyniu.Na wierzch układam petitki i lukier z cytryny i cukru
pudru.TANIE I PYSZNE....Polecam i smacznego
Subskrybuj:
Posty (Atom)