poniedziałek, 7 marca 2011

Proste zapiekanki

Nie jest żadną tajemnicą, że prostota w kuchni jest najlepsza. Wielokrotnie zadziwiałam samą siebie, że dania najprostsze, wymagające minimalnego wysiłku i niewielkiego nakładu czasu, są nie tylko najlepszym rozwiązaniem z logistycznego punktu widzenia, ale też rzeczami najsmaczniejszymi na świecie.
W moim przypadku to jednak coś więcej. Jestem z natury leniwa, a próby wychowania mnie na tytana pracy raczej nie powiodły się. Mam głęboki szacunek dla osób pracowitych i dla samej pracy, uważam, że praca utrzymuje człowieka na odpowiednim poziomie moralnym i daje właściwą perspektywę na życie. I nawet sama mam napady pracowitości, kiedy nie śpię, nie jem, nie robię nic – poza tym, że wykonuję daną pracę. Szczęśliwie, nie zdarza się to tak często i dotyczy to jedynie moich zainteresowań. Powtarzam, z natury jestem leniem, a teraz już jestem raczej za stara, by to ze mnie wykorzenić
Ta może nie za bardzo pochlebna cecha mojego charakteru ma oczywiście,swoje przełożenie w kuchni. Owszem, jestem w stanie poświęcić pół dnia, aby zrobić tort migdałowo-kawowy, bawić się dwoma tortownicami, stresować nad polewą i wychodzić z siebie przy masie kawowej. Więcej, mogę powiedzieć, że potrafię nawet się przemóc i przez cały dzień nie zajmować się niczym więcej, jak tylko przygotowaniem rolady ze szczupaka, której nienawidzę robić z całego serca, ale za to uwielbiam ją jeść. Owszem, mam takie napady pracowitości (albo głodu – jak kto woli).
Tylko, czy gdybym nawet była tym tytanem pracy, to robiłabym sobie tego przysłowiowego szczupaka codziennie? Nie wydaje mi się. W gotowaniu, jak i we wszystkim innym, najgorszymi rzeczami, jakie mogą być jest monotonność i nuda, które potrafią zabić przyjemność nawet z najsmaczniejszej potrawy. Dlatego też na co dzień przygotowuję sobie danie proste, szybkie, najlepiej w dużej ilości i każdego dnia inne.
Jajecznica z 4 jaj i 2 cebul. Mizeria z ogórków i śmietany. Sałatka z ryżu preparowanego, papryki, kukurydzy, groszku i ogórków konserwowych. Placuszki z kurczaka. Podsmażane ziemniaki. Brokuły zapiekane z żółtym serem. Makaroniki czekoladowo-kokosowe. Szuba ze śledzi, cebuli, ziemniaków, buraków i jajek. I przebój kulinarny nad przebojami: omlet. Moja siostra, kiedy Ojciec ją prosi o jakąś przysługę i pyta, co chce w zamian, zawsze, nieodmiennie odpowiada: omlet (swoją drogą nie wiem na czym to polega, ale mnie też omlety mego Ojca bardziej smakują)
Dzisiejszy dzień przyniósł mi danie proste i szybkie – odpowiednie dla mojego umiłowania prostoty na co dzień i mojego lenistwa. W ogóle zapiekanki mają tę zaletę, że nie tylko są proste, szybkie i dają wiele możliwości wariacji, ale są bardzo odpowiednim posiłkiem na tę porę roku, kiedy przynajmniej jeden ciepły posiłek dziennie jest bardziej niż obowiązkowy.
Poniżej zapiekanka tania, zapiekanka pyszna, zapiekanka  bardzo szybko znikająca z talerza.
ZAPIEKANKA ZIEMNIACZANO-SEROWA
1 kg ziemniaków
25 dkg półtłustego białego sera
szklanka mleka
3 jajka
sól, pieprz, kminek mielony
łyżka margaryny do naczynia żaroodpornego
Ziemniaki obrać i pokroić w plasterki, wrzucić na 5 minut do wrzącej wody. Odcedzić. Do sera dodać 1 jajko, sól, pieprz, kminek, połączyć z ziemniakami. Włożyć do naczynia do zapiekania wysmarowanego margaryną. Mleko wymieszać z pozostałymi jajkami, lekko posolić. Zalać zapiekankę. Piec 50 min w temperaturze 180°C.
Bon appétit J!
Przepis pochodzi z książeczki: „Pyszności z piekarnika: zapiekanki, pizze, grzanki” z „Biblioteczki Poradnika Domowego” wydanej przez wydawnictwo „Prószyński Media” w 2009, s. 39.
Autorem artykułu jest Katarzyna DudziukArtykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz